Trójmiasto w trzy dni
Wybraliśmy się tam po dłuższym planowaniu. A co tam. Wakacje minęły więc ceny spadły a i ludzi ciut mniej - czyli spokojnie. Zatrzymaliśmy się w Gdańsku który stał się bazą wypadową po okolicy. Dzień pierwszy a raczej jego popołudnie to zwiedzanie starego miasta. Pięknie wygląda na zdjęciach, filmach i w telewizji i przyznam - tak też jest w rzeczywistości.
Cóż mogę dodać jeszcze? Brakowało mi podświetlenia "Sołdka" z mojego rodzinnego miasta który cumuje jako muzeum właśnie w tym miejscu. I przyznam dobrze mu w tych klimatach. Wieczorem miejsce dostaje jeszcze większego uroku, tu jednak smartfon na niewiele się zdał. Ale polecam.
Dzień drugi to poranny wypad w okolice Westerplatte i latarni morskiej z arcyciekawym pokazem obrotu o 180 stopni promu "Wawel" w miejscu. Taki traf się trafił ;). Po pokazie z racji kiepskiej pogody mały spacer do Sopotu. Sopot jak Sopot. Trochę ciekawej zabudowy i oczywiście Sopockie molo - byc i nie wejść zobaczyć? Skusiliśmy się 7,50 od łebka :(. Ale w sumie fajnie było.
Mało ujęć fakt ale tego dnia pogoda jak widać była szara i do kitu z lekka choć i tak super udało się nie zmoknąć - chwile na deszcz spędziliśmy w regionalnej restauracji jaką jest ;) KFC. Większą też ilość ujęć uchwyciłem aparatem tego dnia - wpis na innym moim blogu (wkrótce link). Spacer - 32 km minął spokojnie i przyjemnie. Został już dzień wyjazdu. Po opuszczeniu hoteliku udaliśmy się do Gdyni. To miasto trzeba będzie odwiedzić pewnego dnia spokojnie i przy fajnej pogodzie. W dniu wyjazdu pizgało niemiłosiernie więc krótki szybki spacerek i chodu do domu :(.
W wielkim skrócie to wycieczka nasza była. Czas minął szybko :( i przyjemnie :). Ale wrócimy tu kiedy będzie cieplej, może w przyszłym roku w czerwcu? Zobaczymy. Najfajniejsze? Stare miasto w Gdańsku. Niestety przebija na razie moje rodzinne miasto. Choc ono się zmienia powoli in plus.
Reply to this post
Prześlij komentarz